Kiedy rok temu kontuzja wyeliminowała mnie z wejścia na Mt Blanc drogą “normalną” (Droga Gouter – tutaj o tym pisałem) w mojej głowie zakiełkował plan … niemożliwy plan … wejść na Mt Blanc ale drogą 3M (Les Tros Monts – przez 3 szczyty) …

Kiedy rok temu kontuzja wyeliminowała mnie z wejścia na Mt Blanc drogą “normalną” (Droga Gouter – tutaj o tym pisałem) w mojej głowie zakiełkował plan … niemożliwy plan … wejść na Mt Blanc ale drogą 3M (Les Tros Monts – przez 3 szczyty) …
Jakoś w ostatnim czasie ciężko mi wychodzi zaplanowanie i zrealizowanie wyjazdu w góry. A to pogoda, a to czas i inne zdarzenia krzyżują plany. Podobnie było tym razem. Obserwowane od paru dni prognozy pogody, mówiły jednoznacznie, w piątek ostatni dzień w miarę dobrej pogody, od soboty załamanie pogody, włącznie z opadem śniegu na Kasprowym.
Rok 2017 zleciał tak szybko, że nawet się nie oglądnąłem – zapewne dlatego że w planach było bardzo dużo, bardzo dużo się działo, i bardzo dużo udało się zrealizować. Cały czas w tyle głowy jednak tkwił jeden pomysł, jedna chęć. Postawić swoje stopy na Dachu Europy – Mount Blanc.
Zapowiada się piękny czerwcowy weekend, a że rok temu byliśmy na tej imprezie (Bieg Dwie Wieże), i bardzo się nam tam podobało, postanowiliśmy wrócić i w tym roku. Piękna pogoda, nasze piaszczyste plaże, jeszcze poza sezonem więc bez dzikich tłumów ludzi – czego chcieć więcej.
Mamy w Polsce parę pasm górskich. Przez niektórych, szczególnie “taterników” uważanych za płaskie pagórki, nie warte ich trudu 😉
Tak tylko może powiedzieć ktoś, kto nigdy w nich nie był albo jego ego nie mieści się przed nim w drzwiach.
Do tej pory byliśmy w Szwecji biegowo – świetne trasy, ale biegowo nie za wiele da się zobaczyć – za krótki dystans. W dodatku nasłuchaliśmy się o traktowaniu rowerzystów w Szwecji. Tym razem postanowiliśmy zwiedzić trochę więcej Szwecji za pomocą własnych dwóch kółek.
Śmiało można powiedzieć, iż świat, media i otoczenie oszalało na punkcie biegania. Praktycznie gdzie się człowiek nie obejrzy, to natrafi na jakieś artykuły, wzmianki, relacje, reklamy biegania jako takiego albo sprzętu “niezbędnego” do biegania. Przeważnie wraz z tymi informacjami przekazywana jest informacja, iż bieganie to najtańsze hobby, najtańszy sport.
Minęło sporo czasu od mojego wyjazdu w zimowe góry, ale w między czasie było sporo innych wyzwań i już brakło miejsca. Wreszcie się udało wyjechać 🙂 Bez ambitnych planów, bez “zdobywania”, tylko “spacerek”.
V Maraton Wigry. Mój pierwszy maraton. Bałam się go bardzo, wiadomo – różnie bywa, pierwszy w historii maratończyk zmarł na “mecie”.
Tak można podsumować ostatni, długi, urodzinowo-biegowy weekend.
Historia jest taka: w ubiegłym roku wygrałam konkurs na relację z wrześniowego Biegowego Potopu, a nagrodą główną był rejs na kolejny Biegowy Potop (i książki szwedzkich autorów).