Zrobione: Weekend w Słowackich górach

Weekend za nami. Na wstępie dziękuję wszystkim uczestnikom za ten wspólnie spędzony czas – mam nadzieję, iż każdy z uczestników jest zadowolony, a co było złego to przepraszam i to nie byłem ja ;). Zdyscyplinowanie ekipy godne podkreślenia – realizacja planu wyjazdowego i późniejszych ustaleń prawie co do sekundy ;).

Nasz plan opisany był tutaj.

Zaczęliśmy w piątek, punktualnie (jak nigdy wcześniej) o godzinie 7:00 wyruszyliśmy w kierunku naszego weekendowego celu. Ta realizacja planu co do sekundy sprawdzała się chyba dlatego że wyjazd był w większości damski, i dziewczyny były bardzo zorganizowane. Podkreślam to tak często, bo warte to jest podkreślenia, gdyż w przeszłości zdarzały się opóźnienia już na starcie prawie 2h 😉

Po piątkowej podróży, bardzo wygodnym noclegu, nadeszła sobota, pobudka o godzinie 4:55, gdyż 5:52 autobus do naszego punktu startu. Przypominam, iż znajdujemy się na Słowacji, autobus przyjeżdża zgodnie z rozkładem – to nie Polska 😉

Po 40 min jazdy autobusem, rozpoczynamy nasz dzisiejszy plan: zielony szlak na Kralova Hola – jest godzina 6:40

2014-08-09 06_40_06

Co do pogody – prognozy mówiły że ma być gorąco, sucho i prawie bezwietrznie. Rano zastaliśmy w dolinie, gdzie spaliśmy i którędy jechał autobus mgłę dość gęstą, jednakże na wysokości powyżej 900 mnpm mgła się kończyła, i zaczynała się ładna słoneczna pogoda (startujemy z 890 mnpm, ale spaliśmy na 690 mnpm).

Mgła jednak przepływała zgodnie z ukształtowaniem terenu, czasami wznosząc się wyżej, niż 900 mnpm, co stwarzało pewne obawy o jakość pogody.

2014-08-09 06_44_28

Już na starcie dołączyła do nas dwójka nowych współtowarzyszy, czworonożnych, która ochoczo pomykała wraz z nami, nie reagując na żadne znaki, sygnały, słowa (wypowiadane po polsku, i może ich nie rozumieli, bo to przecież Słowacja ;))

2014-08-09 06_48_40Zgodnie z wcześniej opisywanym profilem trasy już po paru krokach zaczęło się ostre podejście, co pozwoliło na dość szybkie rozgrzanie organizmu, ale widoki rekompensowały wszystko:

2014-08-09 06_52_00Mgła spokojnie pozostawała za nami:

2014-08-09 07_18_26Mała uwaga co do samego szlaku – szlak już na początku okazał się bardzo słabo oznakowany i bardzo słabo uczęszczany, to nie polskie góry rozdeptywane tłumnie 😉 co nas tylko cieszyło bo było luźno, spokojnie i cicho. Jednakże miejscami szlak zanikał, by pojawić się dopiero parę/parędziesiąt metrów w innej lokalizacji, co nastręczało lekkich trudności w poruszaniu się w nieznanym terenie. GPS + mapa topograficzna dawał radę.

2014-08-09 07_18_54

Krok za krokiem, coraz wyżej, nowo poznani towarzysze wciąż idą z nami:

2014-08-09 07_19_22Rzut oka za siebie, ech:

2014-08-09 07_32_28 2014-08-09 07_32_34

O godzinie 7:40 nasze żołądki zaczęły domagać się śniadania, więc znajdując wygodne miejsce konsumujemy:

2014-08-09 07_40_46Po odnalezieniu przebiegu naszego szlaku w dalszej części trasy, wchodzimy w las, las który nie jest czyszczony ludzką ręką, tylko pozostawiony samemu sobie, przez co ma swój klimat:

2014-08-09 08_00_40 2014-08-09 07_55_18
2014-08-09 07_55_28 2014-08-09 08_00_30

Zdjęcia nie oddają pochylenia, ale tak w granicach 15% było. Oczywiście w pewnym momencie szlak sobie zniknął a myśmy zostali w środku gęstego lasu – dziwne mają Słowacy podejście do znakowania szlaków, chyba tylko po to by zniechęcać, i tylko z wielkim samozaparciem ludzie wyjdą na szlak, może to i dobrze, odpadnie większość “turystów” widocznych w naszych górach w klapkach i z parasolką 😉

Po zlokalizowaniu siebie + teoretycznego przebiegu szlaku wbijamy się dalej w las, i oczywiście cały czas dość ostro w górę, ktoś sobie ręcznie nizmywalnym mazakiem napisał oznaczenie i czas 🙂 a co tam, grunt że cokolwiek jest, to nic że wskazuje prawie pionową ścianę 😉 :

2014-08-09 08_16_22

Trasa się robi coraz bardzie niewygodna do chodzenia + pochylenie + wilgoć – jest ciekawie

2014-08-09 08_22_38

W okolicach 9:00 opuszczamy linię lasu – jesteśmy na wysokości około 1200 mnpm, i tu zaczyna się zabawa w kotka i myszkę – gdzie jest szlak?

2014-08-09 09_12_24 2014-08-09 09_12_46

Jedyne wskazówki, jakie udaje się znaleźć wyglądają tak:

2014-08-09 09_18_16Oczywiście, żeby nie było za nudno, tak jakby do tej pory było nudno 😉 – zaczyna się Słowacka kosodrzewina, cóż, jest wyższa ode mnie (!) i gęsta jak diabli, a szlak idzie sobie o tak:

2014-08-09 09_30_54 2014-08-09 09_41_44
2014-08-09 09_37_32 2014-08-09 09_37_52

Ktoś wspaniałomyślnie, nagle wśród tego labiryntu kosodrzewiny, na kamieniu ledwo wystającym z ziemi namalował oznakowanie szlaku – gratuluję pomysłowości – lekka mgła, śnieg, deszcz, i śmiem twierdzić że jedyną słuszną opcją jest zawrócenie, chyba że ktoś chce się zagubić w tym labiryncie, bo innej możliwości nie miałby. Z resztą nawet próba wejścia na jakąś skałę, by być wyżej i zorientować się którędy iść dawała taki efekt:

2014-08-09 09_56_44Jakąś ścieżkę widać, w tle nawet widać nasz cel 🙂 ale z innego kąta aparatu mamy taki widok:

2014-08-09 09_56_48Żeby nie było wątpliwości te skały na szczycie tego zdjęcia to punkt pośredni, do którego a wręcz przez który, prowadzi szlak.

Otaczające nas widoki, jak już się udało wejść na obszar, gdzie kosodrzewina była niższa niż my takie:

2014-08-09 09_57_02 2014-08-09 09_56_52
2014-08-09 09_56_56

Po godzinie przedzierania się przez ten kosodrzewiniasty labirynt, wysokość kosodrzewiny stała się “normalna”:

2014-08-09 09_58_10Za chwilkę jesteśmy już na 1690 mnpm (godz. 10:15) Kralova Skala:

2014-08-09 10_17_40Zapomniałem w tym momencie napisać co się działo z naszymi nowymi czworonożnymi towarzyszami, otóż  gdzieś w tym lesie, natrafiliśmy na rodzinkę z dziećmi, do których pieski przylgnęły. I tutaj słowa pochwały na działający system. Usłyszeliśmy tylko część rozmowy, jaką mama tych dzieci odbyła z jakimiś służbami, zrozumiałem tyle, iż idą na Kralova Hola i będą czekali na drodze na przyjazd samochodu, aby zabrał te psy. Jak się później okazało, co według naszych realiów jest wręcz jakąś abstrakcją, te służby to zgłoszenie, przyjęły, zareagowały, i po te psy przyjechały! Wszystko się odbyło tak sprawnie, że aż niewiarygodnie. W Polsce zapewne skończyłoby się na tym, że nie udałoby się ze środka lasu dodzwonić do odpowiednich służb i tyle. Ech. To tyle zmiany tematu.

Ponieważ ten punkt, do którego doszliśmy powyżej, okazał się doskonałym miejscem na jedzenie, chwila przerwy. W między czasie rzut oka na wiatrołomy, jakie jeszcze ciągle są widoczne w Słowackich górach, niestety poczyniły wiatry w ostatnich czasach niesamowite spustoszenia:

2014-08-09 10_17_50Nasz najwyższy cel, tak już prawie na wyciągnięcie ręki ładnie widoczny:

2014-08-09 10_17_56Pogoda zgodnie z prognozą, ale jesteśmy w górach, a nie na plaży czy nizinach.

Niektórzy ten czas wykorzystują na szybką drzemkę 🙂

2014-08-09 10_35_58O 10:40 ruszamy w dalszą drogę. Chwila przedzierania się ponownie przez kosodrzewinę, oczywiście zgubienie znikającego szlaku, chwila błądzenia, i rozpoczynamy kolejne podejście, na całe szczęście już po bardzo wygodnym zboczu:

2014-08-09 11_01_24I w tym momencie zaczynają się problemy 🙁 podniesienie wzroku na nasz najwyższy cel:

2014-08-09 11_24_04i w okolicach 11:20 nasz cel przestał być widoczny, tylko przez to, że chmura przesuwała się dość szybko, można było uchwycić widok:

2014-08-09 11_26_46Temperatura, która do tej pory była w okolicy 26-28 st C, zaczęła błyskawicznie spadać, wzmagał się wiatr, wzrastała wilgotność i odczucie zimna, co jest oczywiste, kiedy się wchodzi w chmurę na wysokości 1900 mnpm. Na nasze nieszczęście, robiło się coraz ciemniej:

2014-08-09 11_30_24i przez moment ukazał się w pełnej okazałości maszt:

2014-08-09 11_31_44Podchodzę pod szalakowskaz, aby zorientować się o następnych ruchu, a także ocenić panujące warunki:

2014-08-09 11_35_26Jest godzina 11:35, ciemno, zimno, wilgotno, temperatura spada, na GPS-ie wskazuje mi 13 st C, wieje, naszego planowanego szlaku nie widać 🙁 a bogatszy o wcześniejsze doświadczenia w mizernym oznakowaniu szlaków decyduję, iż nie idziemy dalej, tylko na oznaczenia GPS-u w kompletnie obcym terenie nie zdecyduję się, nie dzisiaj, trasa ta musi poczekać na inny czas. Czekam na resztę ekipy i zapada decyzja o zmianie trasy, wybieramy niebieski szlak, i schodzimy do miejscowości Sumiac, licząc na załapanie jakiegoś środka transportu do miejsca naszego noclegu.

O godzinie 12:00 zaczynamy poruszać się po niebieskim szlaku:

2014-08-09 11_59_42Zdjęcie oddaje dość dobrze warunki jakie zapanowały, tło to nie wada aparatu, to chmura 🙁

Uciekamy z chmury, gdyż jej kolor robił się coraz bardziej fioletowo/bordowy, zapowiadający deszcz. Na całe szczęście, na wysokości ok 1700 mnpm wychodzimy z chmury.

2014-08-09 13_06_16Temperatura robi się bardziej znośna, i widoczność wraca do tego co było od rana. Za plecami cały czas pozostaje nam siny kolor burzowej chmury, który towarzyszy nam już do samego zejścia do miejscowości.

To nasz cel zejścia:

2014-08-09 13_14_30O 14:20 dotarliśmy na przystanek autobusowy, przy którym rozpoczynał się niebieski szlak:

2014-08-09 14_24_34
Już po chwili, okazało się że za 40 min, mamy ostatni autobus, którym możemy wrócić do naszego hotelu, gdyby nie to, to pozostawała nam wizja przejścia trasy pieszo, 13,5 km.

Nasza trasa w efekcie wyglądała następująco:

2014-08-11 08_19_36-telgard _ TuristickaMapa.skProfil trasy:

2014-08-11 08_21_03-telgard _ TuristickaMapa.sk 2014-08-11 08_25_17-telgard _ TuristickaMapa.sk - Internet Explorer

Sumarycznie zrobiliśmy (wg zapisków mojego GPS-a):

  • długość trasy: 13,6 km
  • sumarycznie podejść: 1380 m
  • sumarycznie zejść: 1245 m
  • czas jaki nam to zabrało: niespełna 8h

 


Niedziela, plan uległ kompletnemu przebudowaniu. Jaskinia odpadła tak naprawdę już wcześniej, bo poczytałem trochę o niej, pooglądałem zdjęcia, i nie warto płacić za wejście. Wyjście w góry, z racji czasu odpadło – za mało czasu, a za długa i męcząca droga powrotna do domu. Wygrała opcja #3 – zwiedzanie takiego obiektu 🙂

Oravsky PodzamokDla zainteresowanych większy opis TUTAJ.

Seria zdjęć z tego obiektu – zwiedzanie trwa ponad 1,5h, i sporo schodów do pokonania, ale obiekt niesamowity, na pewno warto się zatrzymać, zwiedzić, bo w Polsce nie mamy takich obiektów w takim stanie zachowanych z XIII wieku.

 

2014-08-10 10_13_36 2014-08-10 10_54_52 2014-08-10 10_55_08
2014-08-10 10_57_38 2014-08-10 11_00_06 2014-08-10 11_04_32
2014-08-10 11_04_58 2014-08-10 11_08_20 2014-08-10 11_11_58
2014-08-10 11_12_08 2014-08-10 11_12_22 2014-08-10 11_28_34
2014-08-10 11_29_00 2014-08-10 11_29_14 2014-08-10 11_29_20
2014-08-10 11_29_40 2014-08-10 12_44_46 2014-08-10 12_45_02
2014-08-10 12_45_10 2014-08-10 12_46_00 2014-08-10 12_46_08
2014-08-10 12_46_14 csm_orav.hrad3_10adea81a6 o2
o1 o6 o5
o4 o3 csm_orav.hrad3_10adea81a6

 


I na zakończenie parę słów o kosztach, które wcześniej szacowałem, a obecnie wyszły następująco – są to moje koszty (jednej osoby), i głodny byłem i pić mi się chciało złocistego trunku 😉 :

2014-08-11 09_29_07-!gory - rozliczenie.xlsx - Excel

I raz jeszcze wielkie dzięki wszystkim uczestnikom za wspaniały weekend, i nie pozostaje mi nic innego jak tylko życzyć nam wszystkim – do następnego wyjazdu!

 

Leave a Reply

Your email address will not be published.

 

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.