Make love, not war!

13 lutego pobiegniemy razem w 2. Walentynkowym Biegu Parami w Młochowie. Przy okazji zapisów przypomniała mi się ubiegłoroczna sytuacja związana z biegiem walentynkowym.

Celowo nie napisałam wielkimi literami, bo w zasadzie nie bardzo wiadomo było, o który bieg chodzi, z jednego zrobiły się dwa. Pierwotnie bieg miał odbyć się w Grodzisku Mazowieckim. Poszła informacja, ruszyły zapisy. Zapisało się sporo chętnych, my również, szybko wpłaciliśmy wpisowe. Po czym okazało się, że organizatorzy nie do końca się dogadali, ekipa współorganizująca (pomiar czasu, brama, wpisowe) zaczęła działania jeszcze przed finalnym podpisaniem umowy, do którego ostatecznie nie doszło i skończyło się tak, że bieg odbył się w Grodzisku, ale już z inną firmą, natomiast Stowarzyszenie Biegiem Przez Polskę (ten niedoszły współorganizator), zrobiło własny bieg w Młochowie (gm. Nadarzyn). I została kwestia uczestników, szczególnie tych, którzy wpłacili wpisowe. My np. chcieliśmy biec, ale w Grodzisku, nie mieliśmy ochoty jeździć do “jakiegoś” Młochowa (tym bardziej, że należałam wówczas do KS Biegi Grodzisk), a tam właśnie wylądowała lista, na której byliśmy zapisani, my i spora grupa biegaczy. Na szczęście organizatorzy młochowskiego biegu okazali się uczciwi i tym, którzy sobie tego zażyczyli, zwrócili wpłacone wpisowe i wykreślili z listy uczestników. Pobiegliśmy więc w Grodzisku. Ale bardzo wiele osób zostało tam, gdzie – po części przypadkowo – wylądowli, bo nie chcieli robić zamieszania, pewnie wszystko jedno im było, gdzie pobiegną. I znów zasłyszane, powtarzane sobie prywatnie informacje – nie zostało to dobrze odebrane przez organizatora biegu w Grodzisku, czyli Klub Biegi Grodzisk. Bo dlaczego biegacze grodziscy i okoliczni (min. spora grupa z Książenic) nie wspierają biegu lokalnego, lokalnej inicjatywy we własnej gminie, tylko jeżdżą “gdzieś tam”. To nielojalne i niekoleżeńskie.
Niestety sytuacja ta pogłębiła nieprzyjemną atmosferę w grodziskim światku biegowym, pogłębił się “cichy” konflikt oraz wzajemny bojkot i ostracyzm. “My u was nie biegamy, wy u nas nie biegacie”. Działa to we wszystkie strony, niestety. Zaczyna to trochę przypominać scenę z kultowego filmu “Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” Stanisława Barei:
KLIENT: ‘Nie będę tu więcej kupował.’
ŻONA KLIENTA: ‘Kaziu poczekaj chwilę. Panie kierowniku, panie kierowniku: on się na wszystkie sklepy obraża. Mieszkamy na Służewcu to aż do Żoliborza mamy wszystkie sklepy poobrażane. Pański sklep jest ostatni. To teraz chyba na Bielany będziemy…’
KLIENT: ‘Do Bydgoszczy będę jeździł a tu nie będę kupował! Proszę, niech mnie pan umieści na tej swojej gablocie.”

Np. w oficjalnym kalendarzu zawodów na 2016r. “KS Biegi Grodzisk” nie ma biegu w Książenicach czy Radziejowicach (cieszących sie ogromną popularnością i świetną opinią), a są np. wyjazdy do Torunia, Bielska-Białej, Gdańska, nie wspominając nawet o Włoszech, Portugalii czy nawet Autralii. Z pewnością są na to “sportowe” uzasadnienia, ale wiem z rozmów, że wielu członków wolałoby reprezentować klub np. we wspomnianych Książenicach niż w australijskim Perth.

Tak więc, niestety potwierdza się przysłowie, że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje. A przecież mogłoby być tak pieknie, są “oddolne” inicjatywy łączce biegaczy, bo ludzie się po prostu lubią, bo łączy ich wspólna pasja. Cytując kolejne przysłowie “góra z górą się nie zejdzie, a człowiek z człowiekiem – tak” – niech więc “góry” sobie górują i rządzą po swojemu, obrażają i bojkotują, a ludzie niech robią swoje, bo wszyscy grodziscy i okoliczni biegacze są cudowni, sympatyczni,  lubią się wzajemnie i robią dużo dobrego. Może z góry tego nie widać.

To tak z okazji zbliżających się “walentynek” życzmy sobie, abyśmy się kochali, a co najmniej lubili i szanowali 🙂

pacyfka

Leave a Reply

Your email address will not be published.

 

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.