Zrobione: Cyrhla – Murowaniec – Kasprowy Wierch – Kuźnice

Po bardzo długiej przerwie w wyjazdach wreszcie jakimś cudem udało się wyjechać. Pełni obaw i niepewności co do pogody ale i co do naszej kondycji, podjęliśmy decyzję o wyjściu w sobotę o 5:00 z miejsca naszego noclegu, tak aby mieć większy zapas czasowy.

Jak wcześniej zaplanowałem, ostateczny kształt trasy uzgodnimy będąc w Murowańcu, bo jest to odcinek, który już w pewien sposób pokaże nam, jak jest z kondycja, z pogodą i z duchem grupy :). Po zaskakująco szybkich obradach co do obranej trasy otrzymała ona lekko zmodyfikowany kształt:

2013-11-17_162713Czasowo przedstawiało się to mniej więcej tak:

2013-11-17_173047Wyjście zaplanowane na 5:00, pobudka 4:15, całe szczęście udało się w miarę wcześnie wyjechać, bez większych przygód na trasie i ok 21:00 byliśmy już na miejscu naszego noclegu, więc snu trochę zostało.

Rano (o ile 4:15 to już rano) okazało się że zgodnie z prognozą pogody jest mgła, niestety już niebawem okazało się jak była gęsta.

Ale po kolei. 5:05 wyjście, chwilę zajmuje dojście do wejścia w szlak, około 5:15 wchodzimy w szlak. Już wiemy że nie będzie to trywialne, gdyż mgła jest tak gęsta, a czołówki nic praktycznie nie dają, widać swoje własne buty i drzewo jak się już praktycznie przed nim stoi 🙁 Na całe szczęście w lesie jest lekko lepiej, widać dwa drzewa 🙂 Idziemy praktycznie na “pamięć” trzymając się wąwozu. Po chwili docieramy do budki TPN gdzie pobierają opłaty – o tej godzinie jeszcze pusta 😉

2013-11-16 05_34_38Pierwsze zdjęcie zrobione tylko przy pomocy lampy błyskowej z telefonu wyszło kompletnie ciemne 🙁 Dopiero doświetlenie czołówką pozwoliło na uzyskanie tego co powyżej. Jest godzina 5:35 – niebo zaczyna się rozjaśniać, ale w lesie bez zmian. Całe szczęście na tej wysokości nie ma jeszcze śniegu, i jest, o dziwo na tę porę roku sucho. Idziemy przed siebie – idealnie pasuje tutaj: jak ślepy po omacku 😉

O 6:30 dochodzimy do Psiej trawki:

2013-11-16 06_31_02Zaczynamy “rewelacyjne” podeście po kamieniach do Murowańca – stopniowo zaczyna pojawiać się coraz więcej śniegu i lodu, co zapowiada warunki jakie zastaniemy powyżej.

Ok 7:50 docieramy do Murowańca:

2013-11-16 07_48_00Niektórzy już zgłodnieli, dlatego wstępujemy do Murowańca na kwaśnicę z żebrem, jajecznicę i własne małe co nieco. W między czasie dokonujemy modyfikacji trasy, która uwzględnia już to co przeszliśmy, a także warunki jakich możemy się spodziewać wyżej. Pogoda idealnie sprawdza się z prognozami wręcz co do godziny. Po około 40 minutach wyruszamy zgodnie z nowym planem. Słońce pięknie wstaje:

2013-11-16 08_42_48Po drodze była jeszcze jedna zmiana podejścia pod Kasprowy, pierwotnie z Dwoiśniaka żółtym szlakiem, ale chcąc pobyć trochę więcej w górach, z racji skrócenia trasy, i uznając, że warunki są sprzyjające na zmianę, podchodzimy pod Liliowe.

2013-11-16 08_59_04Za nami już majaczy Murowaniec – szybko odsuwamy się od niego, co wróży dość dobrze na następne godziny.

2013-11-16 08_59_22Rzut oka na nasz najbliższy cel:

2013-11-16 09_41_08Wygląda niesamowicie, trochę martwi ten śnieg i lód, ale zakładam że nie będzie większych problemów a i samo podejście nie jest ostre i trudne.

Powolutku, lekkim spacerkiem coraz wyżej:

2013-11-16 09_52_54Nie można oczywiście marnować tych momentów i nie pstryknąć komórką zdjęcia, może jakoś wyjdzie:

2013-11-16 09_53_00Parę minut po 10-tej jesteśmy na Liliowe ( 1952 mnpm – zaczynaliśmy o 5:00 na wysokości ok 990 mnpm, więc 5 godzin później i 1 kilometr wyżej):

2013-11-16 10_11_34Przed nami oczywiście Beskid, który od razu wzbudził u części grupy mieszane uczucia, iż musimy przez niego przejść:

2013-11-16 10_12_06Niestety 😉 nie tym razem, nie taki był nasz cel, a zbędne ryzyko nie było wskazane w tych warunkach, nasza trasa prezentowała się niesamowicie:

2013-11-16 10_31_26To oczywiście za chwilę, najpierw Kasprowy, który jest już na wyciągnięcie ręki:

2013-11-16 10_31_34Niestety kolejka na Kasprowy pracowała, co się od razu przełożyło na oczywiste widoki w tym miejscu naszych Tatr – “panie” w sukienkach i “panowie” w ogólnie nazywanych adidasach. Szybko podjęliśmy decyzję o ominięciu szerokim (w tym miejscu to trochę słowo na wyrost) łukiem tego miejsca okazałości i obrania naszego kierunku. Chwila przerwy na zacisznym miejscu na herbatkę, banana itp itd.

Ruszamy dalej, ale sekundę później okazało się, że nie za bardzo jest gdzie iść dalej, bo jedna z tych osób z miejsca okazałości postanowiła iść po trasie z naszego planu i metr dalej była już ostra awantura że ona nie da rady i utknęła na wąskim przejściu. Błyskawicznie zrobił się zator, więc szybko szukamy obejścia tego cyrku, co udaje się z sukcesem, a dzięki temu możemy w spokoju iść dalej, podziwiając piękne widoki i delektując się zanikającym hałasem od Kasprowego.

Lekkie podejście od Pośredniego Wierchu Goryczkowego pod Goryczkową Czubę:

2013-11-16 11_49_36Mając cały czas przed sobą niesamowite widoki, które nakręcały i potwierdzały słuszność obranej trasy:

2013-11-16 12_12_06Jest tak cicho, spokojnie, pięknie, aż chce się położyć, poleżeć, nacieszyć się tymi okolicznościami przyrody 🙂 Idziemy dalej, by dojść do Wysoka Sucha Czuba, gdzie prosta i przyjemna trasa wymaga troszeczkę większego zaangażowania i uwagi:

2013-11-16 12_15_42Ponownie warto zatrzymać się i nacieszyć oczy niesamowitym widokiem, a także zobaczyć skąd przyszliśmy, co robi dodatkowe wrażenie:

2013-11-16 12_54_02Przed nami nasz najbliższy charakterystyczny punkt – Kopa Kondracka:

2013-11-16 12_54_20a także chyba najbardziej rozpoznawalny symbol naszych Tatr – Giewont:

2013-11-16 12_54_30Kontynuując nasz spacerek dochodzimy do Przełęczy pod Kopą Kondracką:

2013-11-16 13_11_16Jest już ok 13:15, przeprowadzamy szybkie obliczenia: inne opcje dalszej trasy + czas potrzebny na przejście, oczywiście z uwzględnieniem naszych sił, i możliwości. Szybko okazuje się, że brakuje nam ok 1-2 godzin by jeszcze w miarę za dnia zejść z gór, a bardziej obrazowo zejść z lodu i śniegu, bo było go w tej części Tatr sporo. Zapada decyzja, iż schodzimy do Kondratowej, zielonym szlakiem. Już metr niżej okazuje się, że będzie to krótki ale najbardziej męczący odcinek całej wycieczki, kolana już po paru krokach zaczynają się odzywać, czujność na max-a, każdy krok powolny, sam lód, śnieg, oblodzone kamienie.

Powoli posuwamy się w dół, z drobnymi przygodami i kontaktami pośladków z gruntem 🙂 ale bez dalszych ujemnych skutków. Oczywiście cały czas towarzyszy nam widok:

2013-11-16 14_07_36

W okolicach 15-tej dochodzimy do Hali Kondratowej, ufff – to było bardzo ciężkie zejście szczególnie dla naszych kolan i kręgosłupów:

2013-11-16 14_55_02Zgodnie z drogowskazem, do Kuźnic 1h, więc kontynuujemy nasz spacer dalej, gdyż nasze żołądki coraz bardziej zaczynają się odzywać i domagać solidnej dawki gorącej strawy.

Schodzimy i schodzimy, niestety znowu kamienie, ale idziemy powoli w dół, robi się coraz ciemniej, co tym bardziej potwierdza słuszność naszej decyzji, ażeby nie jeść dalej tylko zejść. Mijamy skocznię narciarską, szkoda że już w pełnej ciemności i nic nie widać 🙁

Ok 17:30 docieramy do restauracji Bąkowa Zohylina Niznio, gdyż Wyznio miała wyłączną rezerwację i trzeba było podejść jeszcze kawałek dalej. Wchodzimy, jest wolny stolik, w palenisku się pali, jest ciepło, pachnie jedzeniem, jest bardzo dobrze. Coś co ciągnęło mnie w dół 😉

2013-11-17_175507

Kolejne wyjście świetne, i zakończone sukcesem.

Apetyt wyostrzony i podrażniony, czas zacząć planować następną wycieczkę, zapewne już pełno zimową, może w grudniu się jeszcze uda 🙂

Serdeczne podziękowania wszystkim uczestnikom wycieczki – grupa jak zawsze spisała się bardzo dobrze i wyjście udało się rewelacyjnie – oby tak dalej.

Leave a Reply

Your email address will not be published.

 

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.