Wreszcie w tym roku zima jest taka, jaka powinna być 🙂 Niektórzy się cieszą, a niektórzy jak zwykle 😉 ale nie może być tak, że wszystkim pasuje.
Relacja z wyjazdu - pełna relacja.
Czas się przespacerować po naszych pięknych, zimowych Tatrach. Z racji, że to pierwsze tego sezonu wyjście zimowe, to na rozruszanie się i przetestowanie/dotarcie sprzętu trasa teoretycznie prosta, łatwa i przyjemna.
Zaczynamy w Siwej polanie, lekkim spacerkiem do Schroniska Chochołowska, tam poranna herbatka i bułeczka, później na Grzesia. Co dalej to się okaże od pogody, ale w planie jest dalej granią w kierunku Rakonia i wejście na Wołowiec – może wreszcie się uda zrealizować zimowe wejście na ten szczyt, bo jak narazie przy każdej z prób było coś 🙁
Jak się uda wejść na Wołowiec, i warunki będą odpowiednie to zejście do schroniska Chochołowska na skróty, jeżeli nie to przez Grzesia (dłuższa droga).
Jeżeli uda się Wołowiec, to całość wycieczki powinna zająć ok 9-10h, i w nogach 25-30km.
Oczywiście idziemy w górę, więc:
te lekko ponad 1 km w górę trzeba zrobić – a miało być łatwo i przyjemnie 😉
Warunki śniegowe są dobre, lód jest, i niestety wg. prognoz będzie i mróz:
Odczuwalna -23 st C z rana nie brzmi za dobrze, ale później (wieczorem) też się robi nie za ciekawie i to wszystko niżej, niż w górach, a na grani może być jeszcze gorzej.
W związku z prognozą start spod parkingu na Siwej Polanie planowany jest na 7:00 – powrót ok 17:00-18:00 – będzie zimno!
Co zabrać (wg. mojej oceny sytuacji)?
- ciepłą odzież, ubrany na cebulkę + coś do zmiany w schronisku (ala polarek)
- Kurtka ciepła, raczej nieprzewiewna (ma być lekki wiaterek, ale w górach różnie to wieje)
- Ciepłe rękawice – dla pocących się mocniej, dwie pary
- Czapka (z windstoperem wskazana)
- Chusta ala buff – gęsta, nie cienka bawełna
- Krem ochronny – tłusty od mrozu
- TERMOS z gorącą herbatą/wodą kto tam co woli – bez alkoholu (!!)
- okulary/gogle z filtrem
- RAKI (buty do których można je założyć to oczywista oczywistość ;))
- stuptuty
- kijki trekingowe, czekan (na zejście z Wołowca albo/i jak się da zjazdowe jabłuszko :))
- jedzonko – kaloryczno-białkowe na trasę i pobyt 10-12h w górach
- czołówka z kompletem baterii
- woda do picia na całą trasę
Wyjazd ode mnie z domu w piątek godzina w okolicach 13:00, śpimy u Toporów 🙂
I najważniejsze, odprawiamy cały czas modły, czy kto je tam po swojemu zwie, aby w tych temperaturach mój samochód z silnikiem diesla zapalił w każdym miejscu 😉