Z wizytą u Iwaszkiewiczów

Wybraliśmy się wczoraj z synem na XIII Rodzinny Rajd Rowerowy zorganizowany przez Towarzystwo Cyklistów w Jaktorowie. Celem było muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku.

Trasa ok 17km w jedna stronę, więc na miarę możliwości młodego. I tu muszę oddać sprawiedliwość jaktorowskim cyklistom: dotychczas ich inicjatywy raczej mnie nie zachęcały, bo kojarzyłam ich z emeryckim kółkiem, którego oferta jest skierowana raczej dla starszych osób, czyli spacerowe wycieczki rowerowe lub autokarowe do miejsc “świętych” czy mało ciekawych dla mnie – krótko mówiąc, nie czułam się “targetem” JTC. Albo po prostu coś mi kolidowało z ich wycieczkami, w każdym razie dziś pojechaliśmy z JTC pierwszy raz. I było naprawdę sympatycznie: sprawna organizacja, wszystko dopięte na ostatni guzik, wielu sponsorów, dużo gadżetów (okolicznościowe naklejki na rower, pocztówki, koszulki, opaski odblaskowe), na miejscu poczęstunek “od serca” (jestem fanką domowego smalcu :)), konkurs z nagrodami, w którym syn wygrał pożyteczna grę (“Karta rowerowa”) no i najważniejsze, czyli wspólne zwiedzanie muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku.

IMG_20160612_133938_HDR IMG_20160612_133806_HDR IMG_20160612_133643_HDR
IMG_20160612_130027_HDR IMG_20160612_132611_HDR IMG_20160612_132541_HDR
IMG_20160612_132936_HDR IMG_20160612_124452_HDR IMG_20160612_134035_HDR

Byłam już w tym miejscu, choć tylko w parku otaczającym muzeum, w dodatku nocą, podczas biegu “Noc STO-nogi” w listopadzie ubr., tym razem mogłam więc podziwiać uroki tego pięknego miejsca w świetle dnia.

Przewodnik opowiedział o historii Stawiska, potem oglądaliśmy wnętrze dworu, które zachowane jest w takim kształcie i ze wszystkimi szczegółami, z jakimi zostawili je artyści.

Po zwiedzaniu był konkurs wiedzy o Iwaszkiewiczach i muzeum, nagrody dla uczestników rajdu w różnych kategoriach i można było wracać.

Mnie jeszcze udało się zgarnąć keszową skrzyneczkę, bo taki też miałam cel 🙂

IMG_20160612_134414_HDRWycieczka bardzo udana, świetnie zorganizowana, był to bardzo miło spędzony czas i raczej nie ostatni wyjazd z TCJ.

Jeszcze tylko taka rodzicielska refleksja, że jazda w dużej grupie z niespełna 9-letnim, bardzo żywym, energicznym i pragnącym samodzielności dzieckiem kosztuje dwa razy więcej sił i koncentracji, niż “normalnie”. A i tak raz mi uciekł 😉

Leave a Reply

Your email address will not be published.

 

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.