Najsłodszy bieg w Warszawie – XII Bieg Wedla

Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni… Czyli dzieci wysłane na zimowisko, a my wolni. Wsiadamy więc do pociągu bylejakiego 😉 i jedziemy do Warszawy na XII Bieg Wedla.

Pogoda absolutnie nie sprzyja, jest zimno, mokro, nieprzyjemnie. Odbieramy numery startowe (nie ma pakietów startowych, koszulka była tylko opcją, z której zrezygnowaliśmy mając w domu pierdyliard koszulek z biegów), idziemy się przebrać – okazuje się, że nie ma przebieralni, wszyscy “koedukacyjnie” rozbierają się do bielizny w jakimś podziemnym korytarzu, w piwnicy jakiegoś budynku. Zero oznaczeń.
Mamy biec po podobno najpiękniejszym parku w Warszawie, jednym z najpiękniejszych w Europie – po Parku Skaryszewskim.
 
W ogóle nie widać tej urody, jest szaro, buro, wilgotno, błotniście. Ścieżki pokryte częściowo rozmarzającym lodem, kałużami topniejącego śniegu, śniegowo-piaskowym błotem, które rozłazi się pod butami. Ślisko i mokro.
 
Cała impreza składała się z wielu biegów: O-run – bieg na orientację, Nordic Walking, dwa biegi dziecięce na dystansach 250m i 1,8km. My zapisaliśmy się na dwa dystanse – na 5 i 9 km (te same numery startowe, to samo wpisowe). Pierwszy jest bieg na 5km. Biegniemy więc, już po pierwszym kilometrze buty są pełne lodowatej wody. Pięć kilometrów (3 pętle po ok. 1,8km) szybko mija, na mecie medal, dyplom, pakiet (zamiast pakietu startowego jest “finisher’s bag”, a w nim na bogato: 3 czekolady, baton, okolicznościowy ręcznik), kubek gorącej czekolady (w końcu biega Wedla, nie?), zupa.
 
 
 
Za pół godziny start biegu na 9km, który jednak sobie odpuszczamy, bo żadna to przyjemność brnąć w lodowatej ciapie następne 5 okrążeń.
Kolejka do depozytu zajęła więcej czasu niż sam bieg, i to drugi minus tej imprezy. Tym razem przy przebieraniu okazało się, że jednak są przebieralnie, i całe szczęście, nie musiałam zmieniać bielizny w toi-toju ;). No i szybko na pociąg i do domu.
Było poprawnie; jedyne, do czego można się przyczepić, to te szatnie i chaos z depozytem. Poza tym ok, ale bez jakiejś szczególnej atmosfery czy przeżyć. Nie jest to wydarzenie, na którym chciałabym się pojawić za rok; raczej w typie “doświadczyć z ciekawości i nigdy więcej nie powtórzyć, bo szału nie było”. Chodzi głównie o moje subiektywne odczucia, nie, że coś z imprezą było nie tak – przez zimno i wilgoć (godzina w pociągu w mokrych butach) użyłam jak przysłowiowy pies w studni. Gdyby był mróz, jaki panował jeszcze kilka dni wcześniej, byłoby pewnie całkiem inaczej. No ale kolejny bieg zaliczony, i dobry pretekst do wyjścia z domu i poruszania się troszkę 🙂
 

Parę słów od Roberta.

Wpisowe 45 zł – za bieg jak chomik w klatce, po parku, więc wyznaczenie trasy nie istniało, więc nie rozumiem za co tak wysoko koszt (to bez koszulki, za koszulkę dodatkowa dopłata).

Jedyne oznaczenie trasy było taśmami wyznaczone wbiegnięcie na metę.

Oznaczenie fatalne, gdzie depozyt? gdzie przebieralnia? o wszystko się trzeba było pytać 🙁 Do przebieralni trafić to prawie cud – wejście pochylnią towarową do piwnicy o wysokości ok 1,6m, ciasny, duszny korytarz, zero jakichkolwiek oznaczeń, że gdzieś jeszcze jest szatnia męska, damska 🙁

Wielki sponsor “Wedel” a bieg zorganizowany na poziomie poniżej amatorskiej organizacji grupki przypadkowych osób. Jeżdżąc po różnych biegach (komercyjnych, wielkich, jak i organizowanych przez parę znajomych, amatorów, frików) odniosłem wrażenie po organizacji tego biegu Wedla:

  1. organizator nastawiony na najmniejszą linię wydatków – a jak największy zysk własny
  2. sposób podejścia do przygotowania trasy, i zmiany w regulaminie na dwa dni przed startem, umieszczając zapis: “Ze względu na porę roku trasa może być zaśnieżona lub błotnista, a jej stan zależy od gospodarza terenu – ZOM” świadczy o kompletnej ignorancji ze strony organizatora i zwalanie winy na wszystkich w koło tylko nie na siebie – nawet nie przewidział śniegu i lodu w lutym, by odpowiednio przygotować trasę dzień, parę dni wcześniej – i to go zaskoczyło 🙁
  3. wyjście z założenia, że wszyscy znają teren, gdzie jest organizowany bieg lepiej niż własną kieszeń i jakiekolwiek oznaczenia są zbędne, tylko pogarsza wizerunek całego biegu
  4. nad trasą rozwieszony napis START … ustawiamy się na 5km … i okazuje się, że nie startujemy tak jak wisi napis, tylko w drugą stronę – naprawdę? i to przerosło organizatora?
  5. nie wiem co robi na tym biegu Wedel, ale wielkość firmy powinna przemawiać ZA, a zabrakło nawet “darmowego” kubka czekolady na mecie dla wszystkich biegaczy – żenujące!! – ja nie piłem w ogóle, więc gdzie poszła ta czekolada dla uczestników biegów? Wizerunkowo Wedel stracił masakrycznie.
  6. depozyt – tutaj to już brakuje mi słów – niezawiązane worki z rzeczami, naklejona karteczka z ręcznie napisanym numerem i wszystkie worki wrzucone na jedną wielką kupę, bez ładu, składu, dbałości o rzeczy, bez segregowania, układania – to nie wróżyło nic dobrego przy odbiorze. I tak się stało – bieg 27 min, oczekiwanie przy depozycie by odzyskać swoje rzeczy 35 min!!! obsługa chodziła, klękała, upadała na te worki, przerzucała je z lewej na prawą, chaos to mało powiedziane, jakimś cudem sam wypatrzyłem swój worek przypadkiem, i dzięki temu że nie był zawiązany, poznałem w środku swoją kurtkę, która za chwilę byłaby już poza workiem, gdybym jej nie odebrał.

Pretensjonalny ton i ciągłe pretensje, jakie leciały ze sceny od prowadzącego, ciągłe pretensje do wszystkich byle nie do siebie, pouczanie uczestników, ustawianie ich do pionu itp. itd. spowodowały iż nie czekaliśmy nawet na końcowe losowanie nagród, bo atmosfera nie sprzyjała, i woleliśmy w tym czasie siedzieć w ciepłym pociągu i wracać do domu.

Reasumując, tak jak napisała wyżej Madzia, pobiegliśmy, plan był na 15km, ale nie miało to żadnego sensu bo organizacja zepsuła całą atmosferę, a brak przygotowania trasy powodował, że ryzyko kontuzji było za duże, w stosunku do przyjemności z biegu, której po prostu nie było. Przyjść, pobiec swoje, wywalczyć swoje rzeczy z depozytu i jak najszybciej uciec i nigdy więcej (o ile nie zmieni się organizator) nie wracać bo nie warto.

Szkoda że Wedel nie dba o swój wizerunek i o bieg, szkoda, bo bieg mógłby być bardzo fajny, gdyż miejsce jest bardzo ładne. Byliśmy raz, nigdy więcej – są lepsze imprezy za mniejsze pieniądze, gdzie czuć super atmosferę biegu i organizacja robi wszystko by być pomocną dla uczestników imprezy a nie im przeszkadza i wręcz odrzuca od uczestnictwa.

A jeszcze jedno, zgodnie z regulaminem, do kontaktu z organizatorem był podany nr telefonu i e-mail (andrzej_krochmal@wp.pl), który przed startem w regulaminie uległ zmianie (!!zachowanie niedopuszczalne!!). Wysłałem do organizatora zapytanie 11 grudnia 2016 r. (bieg odbył się 18 lutego 2017) – niestety do momentu startu biegu, ani później nie doczekałem się odpowiedzi 🙁 To mówi wszystko o organizacji!

Leave a Reply

Your email address will not be published.

 

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.