X Bieg Truskawki

O “Biegu Truskawki” słyszałam już dawno, ale jakoś nigdy się nie złożyło. W tym roku udało mi się w końcu zapisać, co jest nie lada sztuką, bo wszystkie miejsca rozeszły się w czterdzieści minut, trzeba więc być czujnym, aby nie przegapić zapisów.

Bieg Truskawki odbywa się w miejscowości… Truskaw, a jakże 😉 w Kampinoskim Parku Narodowym.

28.05 odebraliśmy pakiety (dużo powiedziane – po prostu numer startowy 😉 ), porozglądaliśmy się, przeszliśmy kawałek trasy. Komary w miejscach bagnistych ogromne jak nietoperze, bardzo żarłoczne, wpadały do nosa, ust. Parking jak z gumy, bardzo pojemny, częściowo zacieniony. Ciekawostka, na plus dla organizatorów za zadbanie o taki szczegół – koło toi-toi – dystrybutory z wodą do mycia rąk (+ mydełko, ręczniczki – kulturka) – nigdy wcześniej nie widziałam podobnego udogodnienia. Wszystko bardzo ładnie zorganizowane, sprawne biuro zawodów. Atmosfera piknikowa, bo i pogoda bardzo sprzyja takiemu spędzaniu czasu.

Najpierw były biegi dziecięce, a o godzinie 11:45 wystartował bieg główny na dystansie 10km. Myślę, że byłoby bardziej komfortowo, gdyby bieg zaczął się wcześniej, bo przed startem, tuż przed południem, termometr pokazywał już 28stC. Było bardzo ciężko, z racji upału, ostrego słońca, suchego piachu na trasie, wielu (mam wrażenie, że niekończących się!) podbiegów, wystających korzeni. I tu znów ciekawostka – korzenie pod koniec trasy oklejone były biało-czerwoną taśmą – ważne dla bezpieczeństwa. Po czwartym kilometrze był punkt z wodą.

Jako że biegliśmy jako drużyna, R. wracał po mnie wiele razy, ja nie dawałam rady trzymać jego tempa – ostatecznie więc wbiegliśmy na metę razem po równej godzinie. Na mecie woda, świeże truskawki, bułeczki z dżemem truskawkowym, kruche ciasteczka z marmoladą, ciasteczka francuskie z truskawkami, jeszcze inne łakocie i przede wszystkim ręcznie wykonany medal w kształcie truskawki. Czyli truskawkowo na maksa 🙂 Wiele osób biegło w przebraniu truskawki.

Na koniec dekoracja zwycięzców (piękne puchary z motywem… truskawki 😀 ) i losowanie nagród dla uczestników biegu – po raz kolejny dopisało mi szczęście,  udało mi się wylosować dwa markowe buffy.

Podsumowując – sympatyczny, oryginalny bieg ze słodkim motywem, w sam raz na rozpoczęcie lata. Chociaż szczerze mówiąc trochę dziwi mnie jego niezwykła popularność, na którą wskazuje tempo rozejścia się miejsc na liście startowej. Nie był to bieg jakoś szczególny, wyjątkowy i niepowtarzalny – owszem, miły, sympatyczny, ale np. biorąc pod uwagę wysokość opłaty wpisowej (60zł od pary) i porównując do innych biegów i ich pakietów – chyba nie do powtórzenia za tę cenę. Fajnie pobiec, bo dobrze zbierać nowe doświadczenia, ale jeśli w przyszłym roku w tym samym terminie będzie coś innego – raczej zdecyduję się na inny bieg. Ale kto nie był w Truskawiu – bynajmniej nie zniechęcam – warto pobiec choćby raz 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published.

 

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.