Kiedy rok temu kontuzja wyeliminowała mnie z wejścia na Mt Blanc drogą “normalną” (Droga Gouter – tutaj o tym pisałem) w mojej głowie zakiełkował plan … niemożliwy plan … wejść na Mt Blanc ale drogą 3M (Les Tros Monts – przez 3 szczyty) …
Ponieważ nie czytam “opisów” dróg zrobionych przez innych, bo to wg mnie zbyt indywidualne odczucia i coś, co dla mnie jest trywialne, dla kogoś może być nierealne, i odwrotnie, zacząłem zapoznawać się z przebiegiem trasy i topografią. To nie jest wejście proste, łatwe i przyjemne … wymaga doskonałej aklimatyzacji i formy.
Nad formą rozpocząłem pracę praktycznie od razu po wyleczeniu kontuzji. Teraz z perspektywy czasu mogę napisać, że to co zaplanowałem na końcówkę 2018 i 2019 było istnym szaleństwem.
Treningi mocne, bardzo mocne, wyczerpujące. Praca nad siłą nóg, stabilizacją, wytrzymałością i wydolnością organizmu dawała bardzo mocno w kość. Organizm często nie współpracował tak jakbym chciał – wiek już robi swoje.
Ale nie ma lekko – plan powstał, trzeba dotrwać do końca, najwyżej pokona mnie ta góra znowu, ale będę miał poczucie, iż zrobiłem wszystko co mogłem.
Najważniejsza jednak aklimatyzacja … Alpy są drogie, pobyt w części francuskiej jest bardzo drogi … jak tu zrobić aklimatyzację, by byłą w miarę moich możliwości jak najlepsza?
Ponieważ podjąłem się próby realizacji szalonego planu to dlaczego się ograniczać w tym szaleństwie …
… wiec plan ustawiłem następująco:
- początkiem lipca jadę do Gruzji i aklimatyzację robię wchodząc na Kazbek (5033 mnpm)
- wracam z Gruzji do domu na przepak i 3 dni później lecę do Chamonix
- bezpośrednio z wylądowania w Chamonix wjeżdżam kolejką na Aiguille du Midi (3842 m) – nocleg i tej samej nocy wychodzę na drogę 3M … ha ha ha ha
Pisząc to teraz, znowu sam się uśmiechnąłem 🙂 To się nie mogło udać. Wiele zależności:
- Gruzja – trafienie z pogodą, poprawna aklimatyzacja w Gruzji, wejście na Kazbek, lodowiec, szczeliny, śnieg, pogoda ….
- Cały czas zdrowie organizmu by aklimatyzacja przebiegała poprawnie, by starczyło sił, by pogoda dopisała i by nic się złego nie wydarzyło po drodze
- Powrót do domu, przepak, szybki odpoczynek, samolot i autobus do Chamonix … kolejka, nocleg w schronisku …
- POGODA i WARUNKI … utrafić w dwóch miejscach oddalonych od siebie 3000km w idealną pogodę … wszędzie mam niby zapas 1 dnia … ale to TYLKO 1 dzień
Czym by było życie bez marzeń i możliwości ich realizacji 🙂
Gruzja
Wstaję rano, po pierwszej nocy w dolinie u podnóża – chmury nisko, pada deszcz, prognozy pogody nie są zachwycające. Zaczyna się nerwówka z realizacją planu – ale luzik, jestem w Gruzji – te smaki i zapachy lokalnej kuchni – mniam – owoce i warzywa pełne słońca, zupełnie inny smak i zapach niż u nas.
Gruzja to dziwny kraj – taka Polska z początku lat 90-tych poprzedniego wieku, sporo jeszcze pracy przed nimi. O języku nie można nie wspomnieć – dla nas to niezła abstrakcja.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Rozpoczynam proces aklimatyzacji, wędrówki w górę i fajnej zabawy. Same zdjęcia są najlepsze – z jedną uwagą – zwróć uwagę szanowny czytelniku na ten śmietnik na wysokości ponad 3000 mnpm w górach 🙁
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Jak pogoda? w dzień cudowna, aż za gorąco, po południu pada, w nocy śnieg i mróz. Aklimatyzacja przebiega wyśmienicie, czuję się doskonale, a co najważniejsze zdrowo. Wreszcie wyjście na szczyt.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Droga na szczyt jest zaskakująco “prosta, łatwa i przyjemna” (moje subiektywne odczucie), taki fajny trekking na wysokości, trawers trochę nudny ale jak się trafi na idealne warunki, tak jak ja miałem, to idzie się po prostu przed siebie. Nie ma żadnych trudności technicznych, jedyne co to trzeba być zaprzyjaźnionym z chodzeniem w rakach + czekan – i Kazbek to NIE JEST trasa do nauki chodzenia w rakach jak to niektórzy robią 🙁
W kość tak naprawdę lekko daje ostatnie 100m podejścia pod sam szczyt, kiedy to jest wreszcie fajnie stromo + wysokość, więc od razu przygotowanie wydolnościowe + aklimatyzacja + kondycja obnażają wszystkie niedoróbki 😉 Morda mi się śmieje sama, praktycznie podbiegam sobie pod ten szczyt, i mam z tego super fajną radochę – te litry potu wylane na treningach przygotowawczych i walka z samym sobą wreszcie przynoszą efekty, które przekładają się na radość i frajdę.
Super trasa, super góra, świetny lekki trekking – gorąco POLECAM bo naprawdę warto i prosto można wyjść na ponad 5000 mnpm.
Zejście do doliny także urokliwe, takie nasze Bieszczady, tylko na wysokości ponad 2000 mnpm 🙂
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Połowa planu zrealizowana – czas wrócić do domu, szybki przepak, pranie odpoczynek … i jazda do Chamonix.
Francja
Niestety, pogoda w tym roku jest dziwna, afrykański upał, by przez noc wszystko się zmieniło i na nizinach leje i zimno, z wyżej pada śnieg. Z poziomu nizin ciężko powiedzieć jak jest w górach, więc nie ma co gdybać, czas rozpocząć realizację części drugiej.
Droga Les Trois Monts rozpoczyna się na przełęczy Col du Midi (3532 m), z której to północno-wschodnią granią idzie się przez śnieżno-lodowe stoki Mont Blanc du Tacul i Mont Maudit, żeby finalnie osiągnąć wierzchołek Mont Blanc.
Wariant ten wyceniany jest na PD+ (dość trudno), ale należy przyznać, że dostarcza wiele emocji, zarówno pod kątem widokowym, jak i pod kątem obiektywnych trudności, które napotkać można na Mont Blanc du Tacul i Mont Maudit. Wg mojej oceny jest to najpiękniejsza trasa w górach powyżej 3000mnpm na jakiej do tej pory byłem!
Mont Blanc du Tacul, ze względu na wiszące seraki, które regularnie lecą do podstawy ściany, jest niezwykle niebezpieczną górą. Z kolei Mont Maudit, ze swoją stromą i zaśnieżoną ścianą, stanowi poważne zagrożenie lawinowe.
Dlatego uwzględniając to wszystko wykwalifikowany przewodnik bieże tylko JEDNEGO klienta, gdyż ryzyko jest zbyt duże, ale taka właśnie forma chodzenia po górach, będąc związanym liną najbardziej mi odpowiada, bo tylko ja dyktuję tempo, i nie jestem uzależniony od kogoś jeszcze – a w górach jest to bardzo istotne z racji trwania takiego wyjścia i spotykanych trudności.
Rozpoczyna się druga przygoda – wjazd kolejką z Chamonix do stacji Aiguille du Midi (3842 m) i nocleg w schronie Cosmiques.
Zejście z kolejki do schroniska jak zwykle urokliwe i od razu pokazuje gdzie się jest i co będzie dalej.
Pogoda także pokazuje, że jak zwykle w górach bywa, to ona ma najwięcej do powiedzenia.
Dojście do schroniska jest bardzo przyjemna i szybka, na miejscu pyszna kolacja i wczesne pójście spać. Ja o 5:30 jechałem już na lotnisko, więc o 19:30, będąc jakieś 1500km dalej i to w dodatku na wysokości ponad 3000 mnpm zasypiam błyskawicznie, by tak naprawdę za moment zostać wyrwanym z głębokiego snu przez budzik.
Wychodzę o 1:30 nad ranem. Jest zimno, a co najgorsze wieje 🙁
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Ruch jest spory, bo parę ekip wyszło przed nami, ale jakoś bardzo szybko je doganiamy, wyprzedzamy i praktycznie idziemy pierwsi. Wydaje się, że tempo jest za szybkie, bo praktycznie cały czas idziemy pod górę trawersując, skracając trawersy, ale czuję się świetnie, czuję zapas energii i możliwości, więc niech ta chwila trwa jak najdłużej.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Z każdym krokiem wewnątrz się cieszę, jak małe dziecko. Jest po prostu pięknie. Pogoda prawie idealna, wiatr wieje sporo za mocno i jest lodowaty, ale nie pada i widoczność jest doskonała. Warunki pod nogami także idealne, nie ma kopkiego śniegu, raki wchodzą i wychodzą bezproblemowo, tylko jakoś ten cel ciągle daleko …
… i stało się to, czego się obawiałem. Gdzieś w okolicach 4400 mnpm zaczęły się problemy. Głowa zaczęła mi pływać, zacząłem mieć problemy z równowagą a co najgorsze nogi stały się betonowe. W głowie zaczyna coraz bardziej wiercić mi się myśl: nie dam rady, nie mam siły, chcę do ciepła, położyć się, wypocząć.
Nie wieżę, że to problemy z aklimatyzacją, bo tutaj powinno być wszystko ok, ale wiatr i pływająca głowa i nagły odpływ sił robi swoje.
Mój przewodnik daje mi wybór:
- zawracamy do schroniska skąd wyszliśmy – długa i trudna droga,
- idziemy na szczyt i szybko do drugiego schroniska łatwiejszą drogą zejściową
Obie opcje są w tym momencie dla mnie złe 🙁 na żadną nie mam siły. Niestety głowa wie doskonale co oznacza opcja nr 1 bo właśnie ją przeszła, opcji 2 nie zna, ale pamięta z topografii że jest sporo łatwiej.
Walcząc z głową i betonowymi nogami, co 100 kroków postój na uspokojenie głowy, docieramy wreszcie na szczyt! Siadamy lekko poniżej wierzchołka i … nastaje idealna CISZA. Wiatr niknie, Słońce grzeje, jest CUDOWNIE. Dociera do mnie fakt zrealizowania celu – jestem na Mt Blanc drogą 3M!!!!
Spędzamy na szczycie prawie godzinę, odpoczywając ale i delektując się pięknymi warunkami i widokami. Przewodnik mówi, że w całej swojej karierze jeszcze nigdy w tym miejscu nie miał takich warunków, to jest aż nie możliwe.
Mi się łezka w oku zakręca, bo sam nie wierzyłem, iż ten chory plan jestem w stanie zrealizować. Odpływam w relaksie i ciszy.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Zejście do schroniska Gouter, górny odcinek:
Po długim dniu docieramy do schroniska Gouter, tutaj dużo nawodnienia, pyszna obiado-kolacja i sen, by jutro zmierzyć się ze ścianą, która pokonała mnie rok temu.
Cały czas mam z tyłu głowy dwie myśli: pierwsza – wczoraj jeszcze byłem w Polsce, druga, tydzień temu byłem w Gruzji! Teraz schodzę z Mt Blanc – SZALEŃSTWO!!
Zejście przez legendarną ścianę + Rock&Roll, przez który teraz przebiegamy nawet nie zakłądając raków, bo szkoda czasu okazuje się świetnym i szybkim trekkingiem. W dół jednak wygląda to zupełnie inaczej, a także fakt, że wczoraj byłem na szczycie, dzisiaj już inaczej oddziałuje na głowę 🙂
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Czas na powrót do domu i krótki odpoczynek, bo plany na ten rok 2019 jeszcze się nie skończyły – szaleństw ciąg dalszy …
Podsumowanie początku lipca 2019: